Ciemność. Czujesz każde uderzenie Twojego serca, słyszysz je, jakby koło ciebie uderzano w dzwon. W dali krzyk, wiesz, że za każdym załomem korytarza czai się wróg. Jest taki sam jak Ty. W innych warukach bylibyście przyjaciółmi, a teraz jesteście po dwóch stronach konfliktu, wśród tajemniczych kształtów i korytarzy. Różnią Was tylko barwy pod którymi walczycie. Bo nawet broń taka sama. Nagle zbierasz się w sobie, czujesz, że dłonie ci się pocą, mijają cię koledzy z oddziału, wskazując gdzie mamy iść i co robić. Plan bitwy już dawno wziął w łeb, teraz to już tylko seria pojedynków w ciasnych, ciemnych korytarzach, gdzie za każdym załomem i fałszywą ścianką, może kryć się nieprzyjaciel. Kiedy go widzisz strzelasz, w brzuch, w plecy, w ramię, wszędzie. Wiesz, że spróbuje zrobić to samo. Ale to nie ważne, ważny jest cel- zwycięstwo w potyczce, ważne by się skupić i trafić go nim on trafi Ciebie. Oskrzydlić, przydusić ogniem karabinowym, wybić do nogi. Tak jak Cię kiedyś szkolono.
Tak w skrócie przedstawia się część wypadu integracyjnego pracowników mojej firmy. Zdjęcie poniżej przedstawia naszą drużynę i dwójkę z naszych przeciwników. I choć wiemy, że to tylko gra, to przez te 20 minut udawanej wojny, wiele mogliśmy się o sobie samych i sobie nawzajem dowiedzieć, a także, co ciekawe, zażegnać kilka konfliktów z pracy.
P.S. Naszą świetną taktykę podsumują słowa, które krzyknął jeden z nas wchodząc na pole rozgrywki: "Panowie, campimy po ścianach i zakamarkach! Strzelać do wszystkiego co się rusza!".
Nie muszę dodawać, że wygraliśmy, prawda?
Nie muszę dodawać, że wygraliśmy, prawda?